piątek, 12 lutego 2016

Pesymiści i randki z kamieniami część 2

Hejos sos! :)

   Niestety nie mogę codziennie zrobić wszystkich zadań, bo nie mam czasu i muszę wstawiać ten post na raty, ale za to z okazji ferii posty będą dłuższe i będzie ich więcej. Teraz siedzę sobie z megawielką radością z faktu, że zaczęły się ferie! :D Tak się składa, że pewien inny Szpieg, Dżastin, ma w tym samym terminie, więc nareszcie będziemy mieć czas, żeby się spotykać i cały czas siedzieć na plaży Fortu Pinta. Ale szpoczko, o tym to będzie później, a dzisiaj poznacie opis zadań u Catherine.
   Zadki (jakkolwiek by to nie brzmiało i jakichkolwiek nie mielibyście skojarzeń) zaczęły się całkiem fajnie. Przyjechałam do kawiarni, Catka (jak gatki XDD) rzuciła jakiś fajny tekst o Walentynkach i wszystko było okej. Ale co się działo potem... :P
   Zaczęłam od ozdabiania stolików. Zrobiłam takie tam romantyczne menu z serduszkami, poustawiałam świeczki na stolikach no i spoczko, szafa gra, wszystko wporzo. Tylko że potem ta zua kobieta zaczęła panikować! Ciągle powtarzała "Gdzie mój fartuch, nie wyrobię się, nie mam jajek!" No to pojechałam po te jajka do Susanny, jakby Catka nie mogła przejść paru metrów >.<
Kury należał... No comments.
  Oczywiście Susleń (moje genialne nazwy :P ) kazał mi szukać jajek samej. A co, mi się niby chce łazić po całym Wzgórzu Konika Morskiego czy jakoś tak? Że nie mogę się schylać, próbowałam przekonać jaja, żeby leciały do mnie w górę... odprawiałam czary...
Nikogo z klubu nie było, więc nikt się nie interesował odprawianiem czarów nad jajkiem.
 ... a jajko nic! Próbowałam go dosięgnąć zębami...
 ... ale naturalnie nic z tego! W końcu z wielkim bólem, żalem i smutkiem zużyłam część mocy i podniosłam to jajko, strzelając w nie piorunem. Że też musiałam marnować moc na te głupoty! :C Ale nie mogłam pozwolić na to, żeby Catka w tej kawiarni jojczała ( nie kojarzy się to wam z jojami?) i zbierałam dalej. Kiedy pojechałam do GED, próbowali mnie zabić, ale to nic nowego. Monieł sobie zawsze z tym radzi 8) Dziwne to jest to, że GED-owcy wciągnęli mnie pod ziemię o.O Dotknęłam kamieni i tu oto pojawiły się te randki z kamieniami... Romantico <3 Po skończonej randce i wyrwaniu się z ziemi poszłam na padok. I tu kolejna niespodzianka? Zastanawialiście się, co jedzą konie z tamtego padoku? Pewnie powiecie, że trawę, siano, krzaczory... I tu się mylicie. Jedzą jajka zniesione przez siebie. Serio jakieś tam były. Ciekawostka przyrodnicza o.O
Że niby kurczaki znoszą jajka? Czego to się człowiek może dowiedzieć...
 Po skończonych łowach zaniosłam jajka i dałam je Catce. Chciała jeszcze mleka, które miało być z farmy koło Stajni Jorvik, więc trochę dłuższy dystans wybaczyłam. OCZYWIŚCIE musiałam wydoić krówki, lewitując koło stołka i dojąc mleko umysłem. Było całkiem fajnie. W ogóle to zauważyliście może brak tej krowy, która leżała? Powód jest prosty: zamieniłam ją w renifera i odleciała zarabiać u Dziada Mroza forsę na nowe szpilki. Dowód:
  Wróciłam z mleczgiem i wykonałam jeszcze dwa kursy: po jajka i znowu po mleko. Za każdym razem chodziłam na randkę z kamulcami <3 Potem zaczęło się testowanie ciach... Wzięłam trzy ciastka i zawiozłam je mieszkańcom Jarlaheim. Tak naprawdę to miał być test na ich inteligencję i inteligencję Catki: ich, bo to nie były ciastka, tylko jajka z mlekiem i jej z tego samego powodu. Rozwiozłam owe jaja z owym mlekiem. Okazało się, że jarlaheimkanie (te moje nazwy, no czo) są po prostu skrajnie głupi. Mówili, że to są normalne ciastka! XDD Nie no, serio, nie odróżniać jajek z mlekiem od ciastek... To już przesada gruba jak Buck z Epony.
   Catka była mega zmartwiona, ciągle zagłębiała się w jakieś rozmyślania i wspomnienia, opowiadała o potrawach, aż w końcu z jej ględzenia wywnioskowałam, że chce jakieś truskawki i jagody z Zielonej Doliny. To ja sobie myślę "Kobieto, skąd ja ci wezmę owoce z lasu o tej porze roku! Już nie wspominając o tym, jak paskudnie będzie to smakować z jajkami i mlekiem bez żadnego ciasta!" Ale PRZEZ PRZYPADEK pojechałam do ZD. Tylko przez przypadek :3 Faktycznie tam były jagody i truskawy...

  Dziwnie dziwne.. Pogrążyłam się w rozmyślaniach i przyszło mi do głowy, że ta baba z kawiarni kupiła owoce i wyniosła je do lasu, żebym musiała się gdzieś wlec! Skandal! :V Wzięłam te owocki, zawiozłam je do babiska Catheriniska i rzuciłam nimi w jego twarz, aż się rozpryskał sok... I na tym się zakończyła mój dzień w SSO. Serio nie miałam za bardzo czasu, a w dodatku ciągle zajmowałam się rozkminami, gadaniem na czacie i tak dalej. Jutro więcej ciekawych, pasjonujących, megafajnych przeżyć. Wolę nie myśleć o reakcji Catki.
Mała wiadomość dla wszystkich czytelników:
Zuza, zjem cię.
Wera, zjem cię.
Ananas, zjem cię.
Holikeł, zjem cię.
Dżastin, zjem cię.
Klaudiusz, zjem cię. 
Rita, nie zjem cię, gdyż dałaś mi koma.
   Jeśli chcecie uniknąć zjedzenia, proszę o komy :P Bo wasze mincho takie smaczne...
OSTRZEŻENIE NR 1
Żegnam. Tak wgl dodałam nową zakładkę, przy której współpracowała Zuza. Regulamin taki słit.
Kiełbasa

2 komentarze:

  1. Ha mówiłam. :D
    "Wzięłam te owocki, zawiozłam je do babiska Catheriniska i rzuciłam nimi w jego twarz" umarłam. X"""D

    OdpowiedzUsuń

Naprawdę radzę wam nie hejtować i nie pisać bezsensownych komów. Będę wściekła.