poniedziałek, 29 lutego 2016

Bugi i odkrycia VS zajawki

Hejos kiełbaskos! :)


   Prawdopodobnie jutro pojawi się już ten wiosenny nagłówek, dzisiaj byłam trochę zajęta, więc go nie zrobiłam, ale spoko, jutro będzie. Tak więc się doczekacie XD
   Zanim przejdę do moich przygód, chciałabym wspomnieć o tym, jak kiedyś odkrywałam bugi. Może jakiegoś nieco większego niż te, których odkrywam kilka dziennie, ale no rzadko albo po prostu nie zwracałam uwagi :V Cóż, to tak jest, że jak ma się włączony wykrywacz dziwnych rzeczy, to można zauważyć małe odkrycia, bugi czy jakieś małe poślizgnięcia w tłumaczeniu (widzę to CIĄGLE :P)  kilka, kilkanaście razy dziennie, większe może co kilka dni, duże bugi raz na 2-4 tygodnie, a takie gigantyczne bardzo rzadko. Na YT jest po prostu MASA filmików, które pokazują, jak je zrobić, na blogach niewiele mniej i nie wiadomo, kto tak naprawdę odkrył to pierwszy. Teraz to ja codziennie odkrywam kilka 8) 
   Ostatnio zaczęłam bardzo aktywnie zamykać pandoryczne szczeliny, za które nie bardzo chciałam się brać z powodu najfajniejszego z gigantycznych bugów, bo go znacznie usprawniają. Jednak w końcu da się bez nich, a chciałabym w końcu mieć te misje, tak więc z wielkim bólem wzięłam się za nie :C Zauważyłam, że ten pasek pokazujący, ile energii ma szczelina, zmienił kolor. Kiedyś był różowy, a teraz biały. Reformy szczelińskie :P

Może wygląda jak taki bardziej niesamowicie jasno różowy, ale to biały.

   Zagadka: gdzie ja jestem? Znajdźcie mnie! :D

No widzicie, do czego się przydają krzaki, w które można wchodzić? Widzicie?
   
   Chyba wam o tym nie opowiadałam (w sensie na blogu, w SSO na pewno tak), ale nie ogarniam repy. Ogólnie mam dużo niezrobionych frakcji, zadań na reputację i niewytrenowanych koni, ale teraz trochę złapałam równowagę i staram się szybko trenować (szybko = jeden koń w 2 tygodnie), a repka też jakoś idzie. Kiedy robię te wszystkie zadanka, odkrywam naprawdę dużo błędów, które prawdopodobnie nigdy nie ulegną zmianie :D Wiecie, skoro zespół SSO usuwa tylko problemy techniczne, których nienawidzą gracze, a bardzo uprzejmie nie przeszkadza we wchodzeniu na zablokowane tereny, nie mówiąc już o takich drobnych rzeczach, można się z tego nabijać do końca gry. Podam przykład: Jest takie zadanie u jakiejś babki od sklepu ze zwierzakami w Jarlaheim, żeby umyć zwierzęta. To bardzo śmiesznie wygląda, bo latają wokół nich jakieś osy i bzyczą (muszą być bardzo brudne i oblepione czymś słodkim), a kiedy postać zmywa te owady, to kładzie się na ziemi i gryzie zwierzę XDD Ale to nie wszystko. Wyobraźcie sobie, że... tak naprawdę nie myje się zwierzaków, tylko wiadra. To by wyjaśniało, dlaczego nadal nie znikają te osy :/ 

Uuuumyyyyj wiaaaadrooooo....

   W tekstach zadań są po prostu masy błędów. Piszą, że "Tan zeżarł", "Steve zeżarła", ucinają niektóre litery, przekręcają je, a czasem nawet spora część tekstu jest napisana w stylu "Jak Kali ukraść krowy, to być dobry uczynek". Kiedyś dozorca w centrum handlowym nie wprowadzał żadnej odmiany wyrazów, szkoda, że już to naprawili :C Ale i tak jest duuużo haczyków z tłumaczeniem. Naturalnie zdarzają się też błędy ortograficzne typu "przerzuwacze". Jakby ktoś nie kojarzył, "przerzuwacze" to wiewiórki, które lubią jeść rośliny w Różanym Ogrodzie koło winnicy. Mi osobiście ta nazwa kojarzy się z... maszynami budowlanymi =)


   Bugi wyglądu różnych obiektów są całkiem niezłe, można się pośmiać z tego, że w Jorvik jest tyle wariactwa, że nawet przyroda świruje. Bo czy ktoś z was kiedyś widział kanciastą górkę porośniętą lewitującą trawą? (Jeśli w ogóle można powiedzieć, że porośnięta, jak ta trawa przecież lewituje XD) Albo krzak zawieszony na skale bokiem z wiszącymi swobodnie korzeniami? Nie? Ja tak. Takie cudowne wybryki natury są w naszym kochanym SSO i dobrze się mają. To takie piękne :*


   Nigdy nie zgadniecie, co dzisiaj się stało. Trenowałam Ewę do poziomu 15 i nagle zobaczyłam na drodze do Północnej Przełęczy jakąś Klaudię, która chciała zabić swojego konia koparką. (Dla niekumatych: między silosem naprzeciwko Farmy Marleya a PP jeździ koparka o magicznych właściwościach pchania osób, które ustawiają się przed jej brzydkim ryjem :/ ) Ta zua kobieta zostawiła go na drodze, pojazd już jechał, to ja pomyślałam "A co się będę, też zabiję konia!" Ustawiłam Ewę na drodze i z bezpiecznej odległości patrzyłam, jak kopara pcha ją i tego drugiego (ją odrzuciło dalej), a potem... straciłam ją :C Ale zaraz ożyła i przejechałyśmy się spokojnie na ryju tej żółtej krowy. (Nie wyłączyłam interfejsu, bo bałam się, że w tym czasie mogłoby mnie już odrzucić na bok.)


   Jakiś czas potem wbiłam poziom 15, więc brutalnie odstawiłam morgankę na wyspę dla koni, skąd przywróciłam Nighta, bo kisił się tam niewytrenowany jak kiszony ogórek :P Tkwi tam obecnie jeszcze kucka Pralinka, bo kloców to mi się nie chce trenować, wolno to idzie trochę. Żegnaj Ewo, ja taki brutal bezczelnie cię tam wysłałam. Baw się tam dobrze z innymi koniełami i miśkiem, którego bardzo mądrze nie zdjęłam i torby też nie. Do zobaczenia nigdy.

Ewa ze złością patrzy się spode łba i cieszy, że zapomniałam zdjąć jej ozdób, torby i miśka :V Co za perfidia.

   Przejdę teraz do drugiej części posta, jaką są... zajawki! 2 marca ma powrócić Star Stable Show, czyli gadanie o aktualkach, pytaniach od graczy, zajawkach i tych sprawach, a gadająca ma na imię Matilda. Prawdopodobnie tydzień później pojawią się... NOWE FOLBLUTY! (konie pełnej krwi angielskiej, jak coś) Zawsze chciałam mieć karego anglika i nazwać go (a raczej ją) Ruffian, ale za bardzo mi się nie chciało wybulać forsy na konia o budowie startowca, no wiecie, ale teraz chętnie kupię z nowym wyglądem. Filmik z zapowiedzią:


   I teraz głosujcie. Zajawki czy bugi i odkrycia? Ciekawe, co wygra :) 
   Jeszcze jedna sprawa. Do naszej grupy Szpiegów chce dołączyć Ritek, ja i Anieł już się zgodziłyśmy i mam pytanie do Dżasta i Hol, czy widzą jakieś przeszkody. Jeśli nie, odbędzie się szkolenie, a w sobotę o 11.30 zaplanowałyśmy ceremonię dołączenia, tak więc możecie zgłaszać jakieś uwagi co do godziny, jakby wam nie pasowało. 
   Zaczęłam się ubierać na czarno, jutro wam pokażę zdjęcie i... ta stylka pojawi się na nagłówku. Taak, musicie wytrzymać w razie czego (chociaż kochacie mój strój - poetka ze mnie), no ale wiecie, jak już wrócił mój szpiegowski koń, no to ubieram się po szpiegowskiemu, no wiecie B) 

Nara i dozo!

( mam już to oficjalne pożegnanie)

niedziela, 28 lutego 2016

Nowe szaleństwa w JCP

Hejos kiełbaskos! :)

   To od dzisiaj będzie moje oficjalnie oficjalne przywitanie, no przy jakichś szczególnych okazjach oczywiście je zmienię (czasowo). Niedługo pojawi się też nowy nagłówek (wiosenny), a walętynkowy zjedzie. Po dwóch dniach przerwy powracam do jakże dokładnego opisu moich nowych szaleństw w JCP. Tym razem był to Tap Madl Szoł z Dżastem i Holikełem ;3 
   Miałam zamiar potrenować konia, ale (jak zwykle) Dżastin zaproponował spotkanie, no to pojechałam,. gdyż Monieła nie może nic ominąć 8) Ależ luknijcie na mnie, co nie, że jestem piękna? ;*
Słegowskie, gangszterskie selfie z Kembellem w nieodłącznych oksach ;)

   Po wykonaniu selfka udałyśmy się na scenę, gdzie prezentowałyśmy piękne stylizacje. Ciągle biegałam się przebierać, bo moja mądrość podpowiedziała mi, że wkładanie stylek do inwentarza jest niewskazane :V Oczywiście skoro Holikeł założył sukienkę, Dżast też natychmiast włożył, no to ja także się natychmiast przebrałam w strój druidzki (chodziło o indiański, ale że Pubika, czyli Hol, tak powiedziała, musiałam się nie spierać). Fotka:


   Byłyśmy prezenterkami po kolei. Było troszkę dziko, bo ktoś chciał nas wyrzucić ze sceny i mamrotał jakieś bzdury o naszych "głupich zabawach". Ludzie, to nie są żadne głupie zabawy, to Tap Madl Szoł, bardzo poważna sprawa! -_- Ale niektórym osobom to przeszkadza wszystko, co robimy >.<
  Jeden ludź zakomunikował mi szczerze, że go rozwaliłam. Ej, wy sobie nic nie myślcie, że jestem mordercą czy coś, ale jak miałam ten młotek, logiczne, że rozwaliłam, no wiecie... Musiałam zdemontować. Za to mi płacą. (Ciekawostka o demontowaniu: jeśli wejdzie się na jakąś stronę, na której występuje wyrażenie "dismount a horse", czyli "zsiądź z konia", to Google Tłumacz przetłumaczy to jako "zdemontuj konia" XDD Spotkałam takie coś milion razy na stronie z zadaniami z SSO.) Po rozwaleniu założyłam następną stylizację, jaką był strój do joggingu. Paczcie. 


   Dżastineł ubrał się naprawdę wyczepiaście, w najmodniejszą stylizację z najnowszej kolekcji "Żule Ewriłer" <3 Stylówa zawierała jakże piękną czapę w czarno-czerwoną kratkę, czarną bluzkę z dziwną gębą, a także czarne rękawiczki, spodnie i kozaki. Może uważacie, że żule ubierają się raczej w brak czapy (albo jakąś strasznie brzydką), połatane kubraki, rozciągnięte spodnie, brak rękawiczek i rozpadające się chodaki, ale to jest styl męski. Panie żule noszą specjalną, jorveską, unowocześnioną i bardziej elegancką wersję B) 


   Tu jeszcze jedna stylizacja Dżastina, czyli nowoczesny mundurek szkolny:


   Jakiś czas potem wszedł Anieł, którego przestał kochać chomik :( Współczuję :/ Jakiż to zły gryzoń, no jak można nie kochać Anieła the Szpiega?! Ona mu zrobiła coś do klatki (nie pamiętam co), a ten sobie tak po prostu śpi! Łapcie jeszcze focię mojej letniej stylizacji:


   Kiedy i Dżast, i Hol sobie poszły, zaczęło się moje szaleństwo z Angą. Robiłyśmy różne TAJEMNICZE RZECZY XDD Zastępca Dżasta powiedział mi pewną tajemnicę, której oczywiście tu nie zdradzę, bo nie wiem, kto to może czytać. Być może ktoś, kto może do wykorzystać do zuych celów... :O Waliłyśmy się w różne części ciała (czego to SSO uczy :P), wykonywałyśmy dzikie densy no i ogólnie było szalenie... Na szczęście nikt nas nie widział, czego zresztą pilnowałyśmy i byłyśmy bardzo dobrze ukryte. Przy okazji obserwowałyśmy Raptorcia, mojego chłopaka <3, który tym razem nie tkwił na podłodze, jakby się oświadczał, tylko chodził w miejscu. Koło niego stała modelka, tym razem ubrana (ogólnie wszystkie się ubrały, chyba było dużo skarg za treści dla dorosłych). Po krótkiej rozmowie i pacaniu się postanowiłyśmy zrobić źrebaka. Jeśli ktoś nie wie, na czym to polega, proszę, to kilka ciekawostek:
1. Żeby źrebak się urodził, trzeba mieć klacz i ogiera.
2. Jeśli będą tej samej rasy, urodzi się konik czystej krwi, jak różnych, to mieszaniec.
3. Jest wyjątek: araby i angliki (chyba wiecie, co to za rasy) razem dają angloaraby.
4. Ciąża trwa 11 miesięcy, u kuców falabella 13. 
   Zaczęłyśmy oczywiście od magicznej mikstury. Składała się z kawałków foteli i dywanów, które włożyłyśmy do stłuczonego przez nas lustra. Kiedy wszystko się w nim ładnie zmiksowało, owinęłyśmy szkło z płynem w sukienkę, podzieliłyśmy paczkę na pół, wsadziłyśmy do butów i ukryłyśmy w tajnym sejfie, skąd na pewno nikt jej nie zabierze, zanim będzie gotowa, co trochę potrwa. Zdjęcia z robienia:








   Żegnam was. Jutro pojawi się post z ciekawymi odkryciami, nowościami i tak dalej. Baju!
Twórca Źrebaka / Gwiazda Tap Madl

czwartek, 25 lutego 2016

Życie niedocenionej piosenkarki

#brak_przywitania :P

   We wczorajszej aktualizacji dodali tradycyjny targ koni, tradycyjne ciuchy w Jorvik City Plaza i... Tydzień Mody! :D Fajnie, że to nie był tylko jednorazowy event, ale skoro już mamy to JCP, dobrze jest robić w każdym roku. Wprowadzili kilka drobnych zmian, ale szkoda, że ma się te zadania z wejściówką i tak dalej tylko za pierwszym razem, więcej PD by było :C Ale do rzeczy!
   Miałam zamiar najpierw zrobić zadanka z targiem, ale Ritek zaproponował mi spotkanie w centrum handlowym. No to ja sobie myślę "Zrobię to później, na razie trzeba się spotkać z Ritkiem". Pognałam natychmiast na przystanek... w momencie, kiedy tam wpadłam, autobus właśnie odjeżdżał :V Poczekałyśmy więc sobie, prowadząc konie na łąkę i OBNAŻAJĄC je. Były zupełnie gołe, co dawno im się nie zdarzyło o.O W każdym razie potem popędziłyśmy na autobus, ja załapałam się, szybko wrzucając mój bilet, ale Rita została (nie wiem, w jaki sposób O_O) i myślała, że ja też nie wsiadłam. Potem przez dłuższy czas nie mogła trafić, a ja oglądałam dekoracje. Ładne są <3
Dywan nie musi być czerwony. Ważne, żeby był gwiazdorski 8)
    Po obejrzeniu dekorek poszłam na górę się przebrać w jakieś ciuchy bardziej nadające się na Tydzień Mody. Znalazłam całkiem stylową stylkę (masło maślane maślanką po (la) maślane XDD), taką słit, bjutiful i stylisz. Przy okazji odkryłam coś ciekawego... W tym roku strażnicy drzwi mają czerwone mundury, a w zeszłym roku były niebieskie. Tylko ten strażnik we wnętrzu jest na niebiesko... Nie no, serio, jeden z Modowych Policjantów nie podąża za modą?! :/ 

Oczywiście musieliśmy się przytulić :P

   Po przebraniu udałam się do tej sali. Po krótkim przeglądzie i stwierdzeniu, że spora część gości to nie żadne VIP-y ( a podobno tylko takie osoby mogą wejść, dziwne o.O ) i próbie siedzenia na krześle razem z powiedzmy Baronową ( nie da się, przez te krzesełka, które są zajęte, po prostu się przenika ) odkryłam coś bardzo ciekawego. Na pokazie pojawiła się tona anonimowych postaci ( na przykład z Epony ) i jedna dziewczyna kojarzy mi się z Mandy, tą z zadań w Moor. Tylko włoski przefarbowała :3

   Za kulisami... odkryłam coś bardzo ciekawego. Tak więc znajduje się tam goła i łysa modelka :V No ja nie rozumiem, co to za moda? o.O
   A Raptor widocznie uważa mnie za królową, no patrzcie sami. W ogóle to on nie zmienił pozycji, dopóki byłam w pomieszczeniu. Brawo poddany Raptorciu. 
   Wyszłam potem na scenę, gdzie zaśpiewałam piękną piosenkę specjalnie dla Rity. Była naprawdę bjuti i słit, zaprezentuję wam jej fragment. Paczajcie:


   Zuy Ritek miał dość i wszedł do mnie na scenę, a to ja tu jestem gwiazdą :C Zaśpiewałam więc cudowną piosenkę pod tytułem "Robię repę", bardzo prawdziwą. A oto tekst:

Jutro znowu będę trenować konia,
choć to jest nudne, robię repę co dnia.
Zamykam szczeliny bardzo niechętnie,
kiedy to skończy się, skończy się to wreszcie!
Nie chcę, ale muszę
i support uduszę,
bo za dużo repy
ciągle non stop klepię.
Przytargam odkurzacz, tych szczelin jest dużo,
wyprawy znikają, czy ja mam mózg kurzy?
Nie chcę robić tej repy,
jest tyle frakcji, że
normalnie zaraz umrę.
A konie i frakcje walą,
nie mogę ogarnąć,
kiedy to wreszcie skończy się?
Jutro znowu...
Dziś wytrenowałam ostatniego konia,
cała repa na maxa zrobiona.
Na nowy teren jadę na emeryturę,
a wcześniej popatrzę się w jakąś czarną dziurę.
Pani Ola: Dzisiaj nowy teren. Będzie 20 frakcji. Tona miłości dla was!
Monika: Że jak?! 
Jutro znowu będę trenować konia,
choć to jest nudne, robię repę co dnia.
Zamknęłam szczeliny bardzo niechętnie,
dopiero gdy odejdę, powiem "Koniec wreszcie!" 

   Piękne, co nie? Jeśli ktoś ma wątpliwości co do melodii, trzeba to śpiewać tak jak "Naucz mnie" Sarsy. To właśnie z tego Dżastin ułożył swoją wybitną "Kamulcową", a ściśle to z parodii, która nazywa się "Pomidorowa" XDD 
   Otrzymałam oklaski, a potem poszłam się przebrać. Wyglądałam tak:

    Potem zaczęłam znowu występować na scenie. Mówiłam, że jestem główną gwiazdą tego wieczoru, śpiewam razem z Raptorem i takie tam... Niestety otrzymałam brawa tylko od jednej osoby :C ( zgadnijcie, kto to był 8) ). Ci ludzie są beznadziejni. Bez poczucia humoru. Wcale się mną nie interesują. Takie to życie niedocenionej piosenkarki :V Wychodzi na to, że tylko u mnie lubią, jak Szpiedzy śpiewają :V

A to jeszcze zdjęcie antyczne, w poprzedniej stylce :D
   Ale to nie koniec chamstwa. Kiedy Raptor zaczął występować, wyrzuciło mnie ze sceny, a Rita tam jakoś została, chociaż to ja byłam piosenkarką! Nawet nie zbliżałam się blisko strefy kulisowej! ( Zbliżać się blisko. Mundre XDD ) Piosenka okazała się gorsza od "Hey Yo", miała jakąś nudną melodię i w ogóle, co z tego, że nie składała się z dwóch słów :) A po scenie chodziły gołe modelki. Wpuszczali takie cosie, a mnie nie. Foch forever na wszystkich ludzi z Tygodnia Mody, no oprócz Raptorka może. On jest taki słit <3
#brak_pożegnania_a_co_się_będę
Niedoceniona Piosenkarka

środa, 24 lutego 2016

Jak polować i wrabiać graczy

Siemoleczki beczki! :)

   Wczoraj, kiedy weszłam na  bloga, przez chwilę mieliśmy równe 500 wyświetleń. Ciekawe, co nie? 8) Zastanawiam się, czy uchwycę jeszcze jakieś inne równe coś.
   Anieł (Ania Greenstar) nareszcie wbiła na SSO, a nie widziałam jej ze... 2 tygodnie? Chyba krócej, ale dawno XD Postanowiłyśmy trochę poszpiegować. Baardzo długo szukałyśmy jakichś odpowiednich ludzi w Moor, ale za bardzo nie było :V Dlatego udałyśmy się patrolować prywatny teren naszego klubu, czyli sad jabłkowy w Jodłowym Gaju. Można tam przejeżdżać tylko, jeśli co najmniej 30 dni wcześniej złoży się o to wniosek, a osoby, które tego nie przestrzegają, dostają od nas BARDZO SOLIDNĄ nauczkę. Tak więc na miejscu weszłam na skałkę i rozejrzałam się z góry...
Nikogo nie ma :D
   Nie znalazłyśmy nikogo, widocznie po naszej ostatniej pogoni za włamywaczami wszyscy gracze postanowili się tam dla bezpieczeństwa nie włamywać : P Szukałyśmy więc dalej... a ja stałam się niewidzialna, no przecież to umiem, a co myśleliście -_- Widzicie mnie tu gdzieś? Nie? No to widzicie, że nic nie widzicie XDD
   Następnie ruszyłam wzdłuż plaży, gdzie szukałam włamywaczy i strzelałam fotki w wodzie. Ta chyba najciekawsza, no patrzcie, jaka piękna poza:
Urocze ^^
   Kiedy skończyłam moją wodną sesję (jest długa, nie musicie oglądać całej), Anieł znalazła jakąś dziewczynę, która... próbowała przeprawić się na naszą stronę! >_< Próbowałyśmy do niej przejść i powiedzieć jej coś na ten temat, ale się nie dało... To dziwne, bo jest taki filmik na YT, który pokazuje, jak się tam dostać o.O Może przechodziłyśmy w złym miejscu albo miałyśmy za słabe konie?
   Zaczęłyśmy pytać tamtą dziewczynę, czy lubi kiełbaski. Tak z ciekawości tylko. Nie odpowiedziała... :/ A to chamstwo. Wzięłyśmy więc podwózkę i u Steva rozpoczęłyśmy głęboką dyskusję z pewną osobą na karym morganie... No ankietę, wiecie. Czy lubi kiełbaski na przykład :P

   Okazało się, że tak jak my lubi kiełbaski. Są pyszne :* Natychmiast zapisałam to w moim notesie do ankiet i rozpoczęłyśmy dalsze wypytywanie. Ankieta obejmowała jeszcze takie pytanka:
1. Masz przy sobie kiełbaski?
2. Jak smakujesz?
3. Możemy zjeść twojego konia?
   No i tak z czystej ciekawości ją spytałyśmy o to. Okazało się, że ma kiełbaski, ale w lodówce, nie wie, jak smakuje (pewnie smak skóry :P) i nie możemy jeść jej konia. Że byłyśmy głodne, chciałyśmy coś zjeść... Anieł miała ochotę na hothorsy, które znajdowały się całkiem blisko nas, tak więc zaczęłyśmy je gonić. Ale hothorsiki.... zwiały do stajni! :V Foch forever na nie -_-

Po Mc'Donaldzie, ale głodne :C
   Na padoku, czyli, że tak powiem, miejscu większości schadzek, spotkań i innych rzeczy klubowych i nie tylko (wszyscy tam bez przerwy przebywają) znalazłyśmy sporą reprezentację jakiegoś klubu, osobę ubraną zupełnie na czarno i trzy dziewczyny na ogrodzeniu. Reprezentacja stała nieruchomo, osoba w czerni nie kontaktowała za bardzo, a te na ogrodzeniu... zostały jedzeniem dla koni XDD Jakby ktoś nie kojarzył, przy tej bramce, którą niektórzy wchodzą na padok (ja zawsze skaczę przez płot) są żłoby z sianem, a że one właśnie na nich stanęły... ktoś mądrze skomentował, że zostanie sianem jest ich największym marzeniem :3 Ten ktoś zachowywał się trochę jak my, że tak uściślę. Po krótkim czasie, podczas którego krążyłyśmy między stajnią a przyczepą, próbując się znaleźć, nasze konieły skonsumowały TAJEMNICZE SIANO :P Na pewno było dobre... A później weszłam w reprezentację klubu. Nie przeszkadzało im to, widocznie też uważają, że włażenie w kogoś to coś całkowicie normalnego 8) Ale szkoda, że nie zrobiłyśmy im na tym spotkaniu jeszcze gorszych rzeczy...
   Po skończonym łażeniu w nich wkręcałyśmy w Moor początkujących graczy, że dodadzą pegazy i jednorożce. Próby wyglądały mniej więcej tak:
1 - osoba nie odpowiadała.
2 - osoba zwiała.
3 - osoba nie uwierzyła nam.
Wkręcamy sobie, wkręcamy...
4 - osoba nie odpowiadała.
Jak ona do nas ładnie mówi... :V
   Potem Anieł już musiała iść, więc pożegnałyśmy się. Wniosek z tego spotkania: najłatwiej jest zjeść napisy od graczy, a wkręcanie przeważnie się nie udaje, bo wszyscy nazywają nas głupimi niegoarniętymi dziećmi, podczas kiedy sami nie są na tyle ogarnięci, żeby się normalnie ubrać -_- 
A tak w ogóle... nigdy nie zgadniecie, co odkryłam podczas robienia zadań codziennych (robię je, żeby wyłapać bugi).
Umyj wiadro. Jakie mądre :P
Papateczki herbateczki! 
Wkręt
PS Dzisiaj Raptor ma rozszerzyć swój repertuar, który składa się z dwóch słów: "Hey" i "Yo". 

poniedziałek, 22 lutego 2016

Trójca Stalowozębna i wyrzutnia Czarna Japa

Heloł. Its mi. :)

   Dzisiaj dla odmiany, że tak powiem, trochę mniej energiczne przywitanie. A bo co komu szkodzi? :P
   Poznałam nareszcie powód, dla którego Dżastin nie zjawił się na spotkaniu. Wcale nie pomylił godzin, tylko był u lekarza :V Wtedy sobie za bardzo nie pogadałyśmy XD, ale za to była niezła akcja wczoraj. To takie cudowne mieć fajnego zioma, przy którym można pęknąć ze śmiechu. Ja nie pękłam, ale Dżast tak XDD Takie rozwalające i powalające to było...
   Spotkałyśmy się w kawiarni w Jarlaheim. No wiem, pewnie myślicie, że nie ma sensu, bo złapałam Catkę z Myszką, ale to guzik prawda. Owszem, napad był, ale mądra Mycha nie zauważyła, że teleportowałam zuą kobietę na jej miejsce i trochę skasowałam jej pamięć... Przecież trzeba było to zdublować atak na nią z Dżastinem, rozumiecie chyba, że inaczej by mi nie darował :V
Na rozgrzewkę machanie kopytkami Shire Kasztana nad głową. :P

Proszę spojrzeć. A tutaj ziomal związuje jej z niezwykłym profesjonalizmem ręce ^^
   Napadniętą osobistość Dżast zapakował na Kasztana i tak oto radośnie ruszyłyśmy dalej, żeby wziąć się za Donka. Nie wiem, czy o tym pamiętacie, ale ten facet zatruwał mi życie jeszcze gorzej, strasznie jęczał i w ogóle, ale nie koniec na tym! On też mnie oszukał z materiałami! >.< Tym razem ja zrobiłam napad.

   Nasz kochany Doniu został związany i umieszczony na Ewie, po czym udałyśmy się w stronę Doliny Ukrytych Dinozaurów, gdzie zamierzałyśmy uwięzić przestępców w dobrze pilnowanym obozowisku Nica (Niczego) O_O Jechałyśmy długo... bardzo długo... czekając na siebie, spadając z górek, wjeżdżając na różne rzeczy... Raz wleciałam na kamień, który po chwili przyciągnął również Dżastina. Widocznie był namagnesowany =| Postanowiłyśmy go zjeść, bo zachowywał się gigantycznie źle. Dżastineł (jak on bezczelnie ściąga ze mnie, mamy już oprócz niego ściągaczy Anieła i Holikeła {-_-} ) ułożył nawet piosenkę o zupie z kamienia, bo jest również piosenkarką. Posłuchajcie małego fragmentu:

"Dzisiaj znów będzie zupa kamulcowa, zrobiona z kamulca z wczoraj!"

~Dżastin the Szpieg Paparołd, "Kamulcowa"

   Więcej nie miałam okazji poznać :-[ W drodze do obozowiska zahaczyłyśmy również o płot i windę, które natychmiast dodałyśmy do listy rzeczy do skonsumowania. Potem dotarłyśmy na miejsce, gdzie spotkałyśmy się z Ritą (ona została Ritełem, trzymajcie mnie, bo ekspoduję :!) i zaczęły się nasze wybitne głupawki ;* 
Jadłyśmy dużo rzeczy... Ciekawych rzeczy... ;) Jedzenie skrzynki takie normalne...
    Okazało się... że Dżast postanowił zostać pożywieniem. Taki mrożony ;P Osobiście jeszcze nie spotkałam się z takim przypadkiem, że Justynga chciała być zjedzona, ale wiecie... w DUD tak bardzo myśli się o żarciu... W ogóle nie wiem, jak ta lodówa nie zwiała, skoro na łańcuchu trzymało ją Nico... No po prostu nic tam nie było ;D
Ja serio jej nie jadłam. Jadłam inną zawartość, a ona mnie podejrzewa ;C
    Dżastineł to taka gorąca dziewczyna... Taka gorąca, bo się zagrzała w kociołku... Ciepło ci, Dżastinie? :D

#życie_na_gorąco
   Wlazłyśmy do tego kociołka wszystkie. To było takie super, takie artystyczne, takie plastyczne, takie wybitne, to kotłowanie się w kotle :} Uprawiałyśmy densy... a potem pewien ktoś ugotował zupę kamulcową. Dobra była... <33 (Ach, my Trójca Stalowozębna, zjemy nawet kamień, który przy byciu zupą niedokładnie się rozmiękczył.) Ogólnie robiłyśmy szalone rzeczy. Pochłonęłyśmy też kotlet płotowy (Jeszcze twardszy. Ale nasze zęby są świetne) po czym (i stercie innych ciekawych czynności) wlazłam z Dżastem do namiotu do opieki nad końmi. Ewa zaczęła podgryzać Kasztana i jego amazonkę... taki tam klimacik DUD, robi się RÓŻNE RZECZY :B Owa amazonka z przerażeniem przeniknęła przez ścianę namiotu i zwiała na jezioro przed moim koniem. Tak oto cała nasza wycieczka zaczęła żwawo (wolny galop/kłus) zasuwać po lodzie X3 
   Zawarcie pokoju nastąpiło w szkielecie dinożdżarua, który podobno ma 20 000 lat (niemożliwe :>), gdzie w pięknym stylu wylądowałyśmy w jego paszczy. Nie wiem, czemu nie wyszłyśmy na górę, tylko gnieździłyśmy się w pysku, ale nieważne... Ważne jest to, że tak słooodko stałyśmy się jednością <3

   
   Przypałętał się do nas jeszcze jakiś włamywacz, którego profesjonalnie odpędziłam, bo "To nasz dinek i nasza prywatna chwila!". Dobrze, że nie przyszła, bo gdyby dołączyła do naszej wspaniałej konstrukcji, to byłoby straszne! ;V Przy wychodzeniu kilka razy utknęłam na kościach lub śniegu, a więc.. jak myślicie? Dodałyśmy oczywiście szkielet i śnieg do listy rzeczy do zjedzenia! (^ ^,) Po wydostaniu się rozpoczęłyśmy daleką podróż do CZARNEJ JAPY. Co to jest CZARNA JAPA? Zaraz się dowiecie, na razie proszę bardzo grzecznie czytać ^ _ ^
   Długo nie mogłyśmy znaleźć drogi... szukałyśmy na zmianę... Nagle Dżast powiedział, że zaraz wróci, tak więc Riteł mógł w spokoju wykopać swoje znalezisko archeologiczne. Ja też zabrałam się do kopania. Odkryłam... Ritę! @_@ I jeszcze czaszkę dinozaura (jak ona się zmieściła w takim małym kamyczku? o.O), żeby było coś, co ktoś może wymienić.
Nie widać tak dobrze, jak walę kilofem, bo zapomniałam obrócić kamerkę :C ale trzonek jest. W każdym razie wiecie, o co chodzi :3
   Kiedy Dżast znowu się zjawił (zapomniałam dodać, że wcześniej korzystałam z okazji i zebrałam trochę ogona Kasztana na gumę ogonową, czyli mój najnowszy wynalazek), bardzo się na mnie wściekł, więc Riteł, żeby ratować sytuację, zaproponował stworzenie pocionku. Wyglądał bardzo pięknie, ale tylko 3 wagony {{(>_<)}}
A koń Rity też chyba przepada za gumą ogonową... :P
    Chwilę potem Rita odkryła CZARNĄ JAPĘ.

Jaka śliczna JAPA <3
    Dżastin wpadł na pomysł, żeby do niej wejść i zobaczyć, co tam jest w środku. Zobaczyłyśmy bardzo ciekawe rzeczy... Weszłam i znalazłam się w czerni z parą, która chwilę potem została za mną i zaczęła tworzyć małe jeziorko. Następnie zaczęłam niby wpadać do wody, tracić zdrowie, ogólnie dziwne rzeczy się działy, aż w końcu wysadziło mnie... tu. Pod niebo DUD.
NIE WIEM, skąd się wzięło takie zdjęcie... chyba to białe było jeszcze w bugu latania.

   Było tak wysoko, że nie dało się zejść, tak więc skorzystałam z podwózki i wróciłam do DUD. Tam Dżast poszedł, a ja chwilkę pogadałam z Ritą, która całkowicie zmieniła mój wizerunek, gdyż siedziałam jej na kolanach 8) 
Stylowa muszka i dziura na bluzkę pod spodem :*
   Rita wyszła z gry... a ja zostałam sama. Po krótkim bieganiu po śniegu postanowiłam również pójść i na tym skończyły się nasze wczorajsze dzikie przygody.
Żegnajcie.
Stalowozębna

sobota, 20 lutego 2016

Spotkanie z Ivy, tajemnica pomidorów

Siemanczek garnczek! :)

   Dzisiaj miałam się spotkać z Dżastinem o 11.00. Napaść na Catkę i Donka, ukarać ich za oszukiwanie mnie, posiedzieć trochę w DUD, pogadać, zrobić jakieś głupawki... Miało być tak fajnie, ale zuy Dżast się nie stawił :C Nie no, przecież ta osobistość obiecała mi, że będzie, a tu takie coś... ale jest jeszcze jedna możliwość - Szpieg myślał, że chodzi o 11.00 w nocy. Mało prawdopodobne, raczej bym to jakoś zaznaczyła, no logika, ale zawsze jakieś usprawiedliwienie w razie czego :3 Po całych wiekach czekania spotkałam się w końcu z Ivy Myszką (Mouseland). Najpierw udałyśmy się do kawiarni, gdzie zrobiłam absolutnie perfekcyjny napad na Catkę 8) O patrzcie:
To trzeba dębować nad głową, a potem związać.
   Kiedy owa kobieta była już bezpiecznie przymocowana do Ewy, pojechałyśmy na piknik. Trzeba przyznać, że robiłyśmy szalone akcje, na przykład koń Ivy jadł ogrodzenie... Takie smaczne... :V
   Po jakimś czasie takiego jedzenia ogrodzenia (jestem poetką) Mycha w końcu objechała ogrodzenie i przestała dostarczać materiału do fotek, w razie gdyby ktoś akurat przejeżdżał i postanowił cyknąć ten jej dziwny taniec z płotkiem. Nigdy nie wiadomo XD A więc zostawiła pinciaka na trawniku koło mojej klaczy i zrobiłyśmy szybką dyskusję o koszach piknikowych, których Ivy ma tylko 0, a ja nieskończoność O_O Chciałam się z nią podzielić, ale jak coś odjąć od nieskończoności? Sami widzicie... :V Ale rozłożyłam kocyk, żarcionko i zrobiłyśmy szalone posiedzonko (znowu poetka) w tej jakże pięknej okolicy (trochę się rym popsuł). Mam całkiem dużo zdjęć. Spójrzcie na nie, podziwiajcie ich piękno i nie podjadajcie rogów XD
Nie, żebym była smaczna... To był żart, bycie Czekoladą nie oznacza, że ktoś tam zaraz musi mnie jeść :D
   Podziwiając widoki, odkryłyśmy ciekawą pozycję jakiejś dziewczyny koło Lisy, normalnie zawiesiła tylne nogi (konia :#) na ogrodzeniu. Myszka siedziała tak bardzo tyłem do niej, a więc dobrego miejsca do patrzenia nie miała, ale może sobie tu spojrzeć - pozdro dla ciebie, Ivy Mysia Kraino :)

   Potem ktoś się do nas dosiadł. Zdjęcia nie mogę dać, bo pokazuje mi się jako samo białe coś, ale to i tak mało ważna rzecz :P
Tabliczka była bardzo romantyczna...
... a zua Ivy popsuła moje plany zostania króloffą :C

   Kiedy piknik zniknął, udałyśmy się na grilla. Miejsce było naprawdę piękne, kamienie do postawienia CZEGOŚ z kiełbaskami otoczone ładniejszymi kłodami, ogólnie bardzo mi się podobało. W pobliżu znajdowała się skrzynka pomidorów, które by naprawdę dobrze smakowały z kiełbachą ^.^ Ale zniknęły...
No serio, żeby tak perfidnie usuwać pomidorki?!
   Dla naszych koni też była przekąska - krzaczki. Dobrze, że oboje mogli jeść, bo jeszcze by się pobili o to, że któryś z nich się nie schyla :V Ale na szczęście tak sobie wspaniale zjedli...
Tak się złożyło, że oboje jedzą.
   Następnie rozpoczęła się... bitwa o pomidory! Kiedy grill zniknął, wróciły no i nie było kiełbów z pomami :C Bitwa wyniknęła z tego, że Myszka chciała zabrać za dużo, żeby zrobić z owych warzyw sok dla jej konia, któremu chciało się pić. Ogólnie wynegocjowałyśmy rozsądną liczbę pomidorów, ale to ja wygrałam :)
   Na koniec Ivy próbowała mnie znaleźć. Schowałam się... w wychodku na wyspie Padok. To bardzo fajna kryjówka, bo po pierwsze ktoś może nie wiedzieć, że da się do niego wejść (niektóre są miękkie, niektóre twarde, 2 w pobliżu są twarde), a po drugie nawet jakby wiedział, że tam jestem, i tak by nie wszedł :P
A podłoga i kibel to gdzie? o.O
   Mysza w końcu mnie nie znalazła, a ja już musiałam lecieć, tak więc się pożegnałyśmy. A potem... wydarzyła się tragedia... chyba wszyscy wiecie o co chodzi, a jak nie, patrzcie na górę strony po prawo. Tragiczne :C
OK, ja spadam i wózek zjadam!

Wiewiór